Trzy lata „nieżycia” w depresji i uzależnieniu od alkoholu, próby odejścia i trudne chwile powrotów do niechcianego świata to czas, kiedy nabierałem gotowości do tego, by zobaczyć, że nie mam nic do stracenia, wybierając jakąkolwiek nową drogę. Niby taki prosty bilans, jeżeli posłużymy się rozumem.