Pustynia w Mieście

Pustynia w Mieście » Artykuły » A Jego szata we krwi skąpana...

A Jego szata we krwi skąpana...

2008-11-12 Radek Rudziński

Czy gdy mężczyzna zacznie chodzić do kościoła, będzie musiał przyjąć nudny tryb żywota, czy chrześcijaństwo zmieni go w gamonia albo w nieudacznika?

A może chrześcijaństwo zmieni Cię w wojownika i dostarczy Ci wrażeń o jakich nie marzyłeś? Może będziesz mógł stoczyć bitwę, przeżyć przygodę i uratować piękną kobietę?

Zastanawiałem się kiedyś, dlaczego w Kościele jest tak mało mężczyzn. Często ci, którzy są, łatwo się zniechęcają a ci, którzy zostają często nie odpowiadają mojemu obrazowi mężczyzny - innymi słowy są zniewieściali i bardziej przypominają łagodne owieczki niż... No właśnie, tutaj dochodzę do kluczowego dla mnie pytania: kim jest mężczyzna i jakie jest jego miejsce w Kościele.

Jak mogliśmy przeczytać w Gościu Niedzielnym: „Nie jest to problem tylko katolików i tylko Kościoła w Polsce. Niedawno ukazało się polskie tłumaczenie książki Davida Murrowa „Dlaczego mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła”. Autor, opierając się na swoich obserwacjach życia religijnego w kościołach protestanckich, katolickich i prawosławnych, stwierdza, że wszędzie w nich przeważają kobiety. A jeśli przychodzą mężczyźni, to wydają się bierni, znudzeni, jakby nie byli u siebie. Zdaniem Murrowa, winny temu jest model duszpasterstwa, nastawiony głównie na wrażliwość kobiety. W kościele mężczyzna słyszy o pokorze, o tym, jak być miłym i uprzejmym, a mniej o wyzwaniach, potrzebie ponoszenia ryzyka, o konfrontacji z rzeczywistością. Czyli brakuje mu tego wszystkiego, w czym mógłby sprawdzić się jako chrześcijanin-mężczyzna. Język kazań i rekolekcji pełen jest takich pojęć, jak tworzenie relacji, więzi, wzajemnego wsparcia, a więc tego wszystkiego, co idealnie trafia w oczekiwania i potrzeby kobiet.”

Szczęście mężczyzny »

Jacek Pulikowski

Szczęście mężczyzny

Pomyślałem chwilę, kto mi imponował gdy byłem baaardzo małym chłopcem. No i kilka nazwisk, które mogą wywoływać uśmiech na twarzy warto wymienić: Bruce Lee, Niki Lauda, Luke Skywalker i Han Solo.

Bruce był niepokonany, był zwycięzcą, doskonały technicznie i niezwykle silny, nawet, gdy umarł krążyły legendy na temat tego jak podstępnie został zabity. Niki Lauda to kolejny zwycięzca, niedościgniony i opanowany. Po wypadku został okaleczony, ale to tylko dodało mu chwały. Luke Skywalker - dobry, szlachetny, ciężko pracował na swój sukces a trwanie przy swojej drodze okupił wielkim cierpieniem. Jego druh Han Solo to z kolei zawadiaka, niepokorny, pewny siebie i stanowczy, choć nie zawsze postępował zgodnie z prawem to zawsze opowiadał się w końcu po jasnej stronie mocy.

Choć teraz te postaci mnie bawią, to jednak wszyscy oni mieli cechy, które chyba imponują każdemu chłopcu i są też pewnym wzorem dla każdego dorosłego mężczyzny. Byli prawi, nie bali się wyzwań, nie bali się walki, ran czy bólu. Czy są to cechy, których możemy szukać w Kościele? Czy Kościół oczekuje od mężczyzny takiej właśnie postawy?

Według mnie tak, co postaram się wykazać nieco później, jednak dziś Kościół serwuje nam nieco inny model mężczyzny.

Na szczęście niektórzy zaczynają to już zauważać. Podczas Archidiecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn i Młodzieży Męskiej abp Gądecki powiedział: „Jeśli chcemy mieć w Kościele mężczyzn śmiałych i szukających wielkości, musimy zrobić to co Chrystus, czyli obiecać im cierpienie, ciężkie próby i trud. Niestety, dzisiaj chrześcijaństwo często reklamowane jest jako antidotum na cierpienie, na zmartwienie i na ból” Według metropolity, „wielu mężczyzn obawia się tego, że kiedy zaczną chodzić do kościoła, będą musieli przyjąć nudny tryb żywota, że chrześcijaństwo zmieni ich w gamoni albo w nieudaczników”.

A tymczasem mężczyzna potrzebuje czegoś innego. Według Johna Eldredgea autora rewelacyjnej książki „Dzikie Serce” - która zmieniła moje spojrzenie na siebie jako mężczyznę - głęboko w swym sercu każdy mężczyzna tęskni za bitwą, którą mógłby stoczyć, przygodą, którą mógłby przeżyć, i Piękną, którą mógłby uratować. Większość mężczyzn uważa, iż Bóg postawił ich na ziemi, aby byli dobrymi i miłymi chłopcami. A tymczasem jesteśmy tu właśnie by wygrać wojnę, przeżyć przygodę i spędzić życie przy pięknej kobiecie.

Wojna

Przez jakiś czas myślałem, że mężczyźni w Kościele mogliby się odnaleźć gdyby ich jakoś zachęcić, gdyby zadbać o odpowiednią reklamę. Zacząłem się zastanawiać nad czymś takim jak marketing w Kościele. Może jakieś chwytliwe hasła reklamowe, może prowokacyjne tytuły? Jednak gdy słuchając konferencji ks. Pawlukiewicza usłyszałem fragment Księgi Daniela, zrozumiałem, że tutaj nic więcej nie potrzeba. Dzieje świata przedstawione w Biblii obfitują w sceny, które pociągnęłyby za sobą niejednego mężczyznę. A co najważniejsze: to nie jest tylko odległa historia, ale coś co dzieje się tu i teraz.

Michał Archanioł

Zenon Ziółkowski

Michał Archanioł

Daniel modlił się i czekał na Słowo od Boga, jednak mimo postu i gorącej modlitwy Słowa wciąż nie otrzymywał. Dopiero po dwudziestu jeden dniach dotarł do Daniela Anioł i powiedział, że Bóg wysłuchał jego modlitwy już pierwszego dnia i od razu go wysłał. Jednak Anioł został zatrzymany przez demona i walczył z nim przez 21 dni! Po tym czasie wezwał innego Anioła, Michała, który dalej toczy walkę z demonem. Anioł tymczasem dotarł ze Słowem do Daniela a gdy mu je przekaże wraca, aby dalej toczyć walkę. Gdy pojąłem o co w tym chodzi ciarki przeszły mnie po plecach.

Żyjemy w stanie wojny. Wojny ze złem. Anioły walczą o nas z demonami! Rozumiesz? Biją się o nas! Jak chłopak o dziewczynę, którą kocha. Tylko, że oni walczą zacieklej, mają moc o jakiej nam się nie śniło i broń, która wgniotła by nas w ziemię. Ezechiel pisze o herubinach: „Gdy szły, słyszałem poszum ich skrzydeł jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego, odgłos ogłuszający jak zgiełk obozu żołnierskiego” (Ez 1, 24). Przeczytaj też dziesiąty rozdział Księgi Daniela i skup się proszę na opisie Anioła, który rozmawiał z Danielem. Na widok Anioła wszyscy uciekli przerażeni a gdy wypowiedział pierwsze słowa: „Danielu, mężu umiłowany!” Daniel padł na ziemię i krew odpłynęła mu z twarzy. Czujesz moc jaką miał ten Anioł? Skoro na takie słowa Daniel padł nieprzytomny ze strachu to co by zrobił, gdyby Anioł chciał z nim walczyć i byłby mniej uprzejmy? Hm? I słysząc taki opis biegniemy do kościoła szukać tej mocy, chwały na polu wałki, tej siły, która ma nas podnieść i nieść naprzeciw wrogom, otwieramy drzwi i widzimy herubiny... małe, z loczkami, pulchne jak przekarmione niemowlaki, herubinki wzbudzające uczucia macierzyńskie w kobietach i jęk z zawodu w mężczyznach.

I tu się zaczyna wyzwanie i przygoda.

Przygoda

Arcybiskup Gądecki stwierdził, że „Winę za znikomą obecność mężczyzn w życiu kościelnym ponosi sam Kościół”.

Ale jakim byłbym mężczyzną gdybym temu przytaknął i na tym poprzestał, gdybym czekał, aż teraz Kościół zaproponuje coś innego, coś co pozwoli mi być sobą w Kościele. Mężczyzna potrzebuje przygody, poszukiwań, wyzwań. Wiem już, ze w Kościele jest moc, jest siła. Nawiasem mówiąc zastanawiające jest, że do odprawiania czarnych mszy lub czasem podczas uprawiania czarnej magii potrzebny jest jakiś przedmiot z kościoła. Czyżby „magowie” dobrze wiedzieli gdzie jest prawdziwa moc? Ale wracając, wiem, że w Kościele, w wierze w Jezusa Chrystusa jest moc, jest ogromna siła. Ale po co mi ta siła, jak nie wiem co z nią potem zrobić?

Tu zaczyna się moja inwencja. Moim zadaniem jest poszukiwanie obszarów, w których mogę się realizować jako żołnierz Jezusa Chrystusa. Ubrany w mundur z Jego Słowa, u boku krzyż jako moja broń. Wystarczy się rozejrzeć aby zobaczyć ile razy wzywany jestem do walki.

Tyle razy słyszałem termin walka duchowa. Jakoś zawsze kojarzył mi się z aniołkiem na jednym ramieniu i diabełkiem na drugim. Staję przed wyborem i słucham argumentów. Gdybym był mądrym chłopcem lub grzeczną dziewczynką posłuchałbym mądrych rad aniołka. Jednak jestem facetem, w którego żyłach płynie krew a nie woda i często albo z przekory, albo żeby zobaczyć jak to jest, albo żeby pokazać, że jestem wolny i wybiorę to na co mam ochotę słuchałem i czasem jeszcze niestety słucham diabełka. Obraz konsekwencji utrzymanych w tej konwencji dobra i zła, czyli gniewającej się bozi czy zapłakanego Jezuska jakoś mnie nie przekonywały. Aż się prosi by do Niego powiedzieć: przestań się mazać, chłopaki nie płaczą. Ale prawda wygląda chyba inaczej.

Po wspomnianym już fragmencie z Księgi Daniela widzę to nieco inaczej. Może pamiętasz scenę z pierwszej części Władcy Pierścieni gdy Drużyna Pierścienia idzie przez śnieg, Fordo się przewraca a pierścień spada mu z szyi. Boromir go podnosi i trwa chwila, podczas której nie wiadomo co się wydarzy, czy Boromir będzie chciał go zagarnąć dla siebie czy też odda Frodowi. W końcu zwalcza pokusę i oddaje, wtedy dopiero widać, że Aragorn zdejmuje rękę z rękojeści miecza. Był gotów walczyć by bronić sprawy.

Walka duchowa

Józef Augustyn SJ

Walka duchowa

Gdy tylko pojawia się pokusa mój Anioł Stróż cichutko i niepostrzeżenie sięga do miecza. Wiesz po co dobywa się miecz? By walczyć, by zadawać ciosy, by wygrać lub zginąć. Nie po to by nim machać w rytm pobożnych piosenek. Gdy tą pokusę zwalczę w zarodku Anioł puszcza miecz, ale gdy zaczynam z nią wdawać się w dyskusję Anioł wyciąga miecz i zaczyna się rzeźnia. Lecą iskry, krew tryska, mój Anioł i mój demon toczą walkę o mnie w sferze duchowej. A ja walczę o swoje życie podejmując decyzje co zrobię. Przegrywam lub wygrywam bitwy a wojna trwa. Zawodowcy mówią, że lepsze dziesięć sekund na polu chwały niż osiem godzin w okopie.

W książce „Wygrać duchową walkę” autor posługując się językiem św. Pawła, analizuje taktykę stosowaną przez szatana wobec ludzi i podpowiada, jak może i powinien zareagować na te zakusy chrześcijanin. Sugeruje, by uznać w pokorze, że w tym boju można odnieść rany, bolesne rany, a jednocześnie nie tracić odwagi i wiary w to, że - z łaską Bożą - można odnieść zwycięstwo, i to zwycięstwo ostateczne.

Jednak sprawa przegranej lub wygranej bitwy nie zatrzymuje się tylko na mnie. Sięga znacznie dalej, jej skutki dotykają moich najbliższych, mojej rodziny: żony, dzieci

Kobieta

We wspominanej już książce „Dzikie Serce” i jej kontynuacji „Droga dzikiego serca” autor trafnie dostrzega co jest istotą męskiego serca. Pięknie też wyjaśnia jakie miejsce zajmuje w życiu mężczyzny kobieta i jaka powinna być nasza postawa wobec kobiet.

Tutaj jest trudniejsza sprawa bo różnice między kobietą a mężczyzną są dość znaczące i nie mam na myśli różnic w budowie ciała ale duszy. Doskonale opowiada o tym - i podaje rozwiązania problemów, które z tych różnic wynikają - pan Jacek Pulikowski. Chciałbym skupić się zatem tylko na jednym aspekcie: na tym, że zadaniem mężczyzny jest za wszelką cenę bronić swojej kobiety i swojej rodziny przed złem.

Odkąd patrzę nawet na drobne pokusy jak na walkę dobra ze złem gdzie są realne ofiary, mam świadomość, że nawet moje małe niewinne grzeszki mają wpływ na funkcjonowanie naszej rodziny. Osłabiają mnie. Słabnę tak długo, aż całkiem upadam a wówczas nie potrafię być wsparciem gdy pojawiają się kłopoty wychowawcze, gdy brakuje pieniędzy zniechęcony już innymi porażkami nie potrafię wziąć się w garść tylko rozsiewam pesymistyczne wizje przyszłości rodziny itd. Wygrywając małe bitwy staję się silniejszy i coraz bardziej gotowy na te wielkie.

A wygrać bitwę mogę tylko słuchając swojego Wodza - najsilniejszego z silnych, najmężniejszego z mężnych, najodważniejszego z odważnych, Tego, który umarł, pokonał śmierć i wrócił do żywych - Jezusa Chrystusa. Pamiętaj, że w tej walce nie jesteśmy sami, Anioły biją się o nas a modlitwa bliskich dodaje nam odwagi. Pamiętaj, że Twoja urzekająca żona jest warta niejednej rany na sercu i ciele.

Na koniec jeszcze jeden cytat, tym razem z Apokalipsy (Ap 19, 11-16):

Potem ujrzałem niebo otwarte:
a oto - biały koń,
a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym,
oto sprawiedliwie sądzi i walczy.
Oczy Jego jak płomień ognia,
a wiele diademów na Jego głowie.
Ma wypisane imię, którego nikt nie zna prócz Niego.
Odziany jest w szatę we krwi skąpaną,
a imię Jego nazwano: Słowo Boga.
A wojska, które są w niebie, towarzyszyły Mu na białych koniach -
wszyscy odziani w biały, czysty bisior.
A z Jego ust wychodzi ostry miecz,
by nim uderzyć narody:
On paść je będzie rózgą żelazną
i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu Wszechmogącego Boga.
A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię:
KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW.

Gdy więc następnym razem staniesz przed pokusą najpierw zamilknij, uklęknij i posłuchaj czy słyszysz świst dobywanego miecza. Twój Anioł gotów jest oddać życie za Ciebie, może więc warto powalczyć o życie zaczynając od najbardziej błahych spraw?

Pomyśl co też może się dziać w niebie, gdy modlisz się do Boga a nie słyszysz odpowiedzi, gdy chcesz walczyć z pokusą a nie masz sił. A potem podejmij decyzję.

Twoją decyzję.

Jezus Chrystus
Jezus Chrystus - tym razem przedstawiony w stroju, w jakim często go nie widujemy - w stroju żołnierza.

LOGOWANIE

O WSPÓLNOCIE

AKTUALNOŚCI

ŻYCIE KOŚCIOŁA

CZYTELNIA

Św. Hildegarda z Bingen. Leczenie chorób duszy
dr Wighard Strehlow, św. Hildegarda z Bingen
Św. Hildegarda z Bingen. Leczenie chorób duszy

Św. Hildegarda wierzyła, że ludzkie ciało i dusza są ze sobą ściśle połączone. Jeśli choruje ciało, choruje też nasza dusza. Tylko odpowiednia dieta i troska o ciało mogą skutecznie wspomóc zdrowie naszego ducha.

Księgarnia religijna Izajasz

© Pustynia w Mieście & Brodex 2024 r.